piątek, 14 lutego 2014

Pilnujcie swoich dzieci...kupię dziecko za lizaka

W Malezji bardzo często zgłaszane są zaginięcia dzieci. Oto kampania społeczna, a raczej wynik eksperymentu przeprowadzonego w centrum handlowym. Uniwersalizm światowy widoczny gołym okiem - klik.

Niestety bardzo często widzę dzieci puszczone samopas. I nie chodzi mi tu o zabawę pod blokiem - ta często, wbrew pozorom, bywa nadzorowana  z okna, ale o miejsca zatłoczone, czy te w których powinno zachować się zdrowy rozsądek. W tym tygodniu przykładowo widziałam w autobusie panią z na oko 6 letnimi bliźniakami, które wbiegły do autobusy innym wejściem niż mama, oczywiście dość długo zastanawiając się, które drzwi wybrać. Wybór wszak trudny, i jedne drzwi kuszą, i drugie nęcą - najlepiej więc wbiec jednymi wybiec i wypróbować te drugie. Mama była już w środku i średnio martwiło ją, że jej dzieci są zwyczajnie małe. Oczami wyobraźni już widziałam jednego z chłopców zostającego samotnie na przystanku... Jedni zastanawiają się, gdzie jest Trynkiewicz i nie wypuszczają dzieci na zwewnątrz, drudzy są aż za nadto spokojni. Może złoty środek?

Ja nigdy nie miałam problemu z nieuwagą ( na szczęście!). Jestem raczej z tych, którzy dmuchają na zimne. Po latach dotarło do mnie, że miałam tak od zawsze - predyspozycje zawodowe ;)


Swirls 
Źródło:http://weheartit.com/entry/100274646/search?context_type=search&context_user=Sally_Mirae&query=lollypop

Lizak z notatką podziałałby też na Was, czy jesteście ostrożni bez przypomnień?

6 komentarzy:

  1. We Włoszech rodzice dziecku nawet ręki nie puszczą na spacerze, tak, się o nie boją. Mój tż i jego siostra do 13 roku życia byli odprowadzani przez rodziców do szkoły... która była jakieś 100 metrów dalej. Moja szwagierka dziecka nigdy nigdzie nie puściła sama. W ogóle tam wszyscy żyją w takiej lekkiej paranoi moim zdaniem ;) Niby mają większą przestępczość, ale z drugiej strony bez przesady.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja mimo, że zawsze byłam dzieckiem, które wyrosło na wsi, w wolności ;) to jednak miałam od małego wpajane, że nie gada się z obcymi i lizak by na mnie nie podziałał na pewno!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety dość często jestem świadkiem jak dziecko idzie jakieś 10 metrów za rodzicem, który nawet się nie obejrzy, czy ten maluch jeszcze za nim podąża. Ze swoimi skarbami nie mam tego problemu bo one raczej się pilnują i zawsze mam je w zasięgu wzroku, zwłaszcza w zatłoczonych miejscach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie trzeba daleko szukać. Chodzimy z dziećmi na plac zabaw gdzie codziennie całe popołudnie chłopiec spędza czas jest "pilnowany" przez oboje rodziców, najpierw wartę pełni tata potem mama. Tata siada na drugim końcu placu zabaw i bawi się telefonem. Nie zauważył by gdyby dziecko wyszło z kimś lub samo i oddaliło się od placu zabaw.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety często się zdarza, że dzieci nie są pilnowane. I do tego wszystkiego całość tłumaczona jest tym, że to taki sposób wychowawczy. Bo jak dziecko zobaczy, że rodzic reaguje na jego wybryki to będzie coraz gorsze. Głupota i tyle. Czasami się zastanawiam, że chyba powinno się dzieci do rodziców na smyczy przywiązywać. I to nie dla bezpieczeństwa dzieci, ale, żeby rodzic wiedział, że to dziecko ma.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mialam taka przygode w dziecinstwie wiek podstawowki - hustalam się wysoko pełna radości i podbieglo dziecko 3 letnie. Nie zdazylam wyhamowac i je walnelam je. Rozplakalo sie. A matka gdzie? Siedziala przy piaskownicy gadala z inną matką i nawet nie zauważyła ze dziecko jej odeszlo. A później na mnie krzyczala ze sama go nie upilnowala

    OdpowiedzUsuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...