Od zawsze chciałam pracować z dziećmi. ZAWSZE.
Już w
podstawówce przyglądałam się Pani Nauczycielce (myślę w tej chwili o klasach
I-III) i byłam zafascynowana tym, że całe życie można uczyć kogoś podstaw
liczenia, czytania i pisania. Czegoś, co jest później przez te osoby
wykorzystywane przez całe życie. Później nastawiłam się na mniejsze
dzieciaki. Różnego rodzaju wolontariaty, jeszcze przed ukończeniem magicznej
18, która dawała mi prawo do podpisywania umów, odbywałam z przedszkolakami.
Jeszcze później ukierunkowałam się na szkolę podstawową, ale jednak nie na
wcześniej wymarzone nauczanie początkowe. Z tego zrezygnowałam.
Uwielbiam nadal
tą grupę wiekową, ale nie czułabym się dobrze przeżywając każdy dzień z moją
grupą, aby po trzech latach pożegnać ją bezpowrotnie. Nie twierdzę, że nie
zrobię kiedyś studiów podyplomowych z nauczania zintegrowanego. Ale z całą
pewnością jeszcze nie teraz.
Jedno jest natomiast pewne.
Mając pracować z dziećmi, mogę pracować za naprawdę niską stawkę. Ba, mogę
pracować za darmo. I robię to. Bardzo często. Stąd wiem, że to moje powołanie.
Kiedyś gdzieś usłyszałam (tudzież przeczytałam), niestety nie mam pojęcia
gdzie, że pracować powinno się tylko na takim stanowisku, jakiego gotowi
bylibyśmy się podjąć za darmo. Wiadomo, w obecnych czasach nie jest to możliwe.
Ale gdzieś wewnętrznie się z tym zgadzam.
Z blogowej przestrzeni, znam dwójkę pedagogów. Ich także poprosiłam
o parę słów. Chciałam wiedzieć, kiedy oni poczuli, że praca z dziećmi jest ich
powołaniem, pasją, życiowym wyborem. A teraz czytajcie uważnie - bo warto.
Paulina, czyli Młody Pedagog odpowiedziała:
O pracy z dziećmi marzyłam już od... odkąd pamiętam. Nie chodziłam jeszcze do szkoły, a już organizowałam pluszowym zabawkom lekcje. Myśl o nauczaniu (geografii lub klas 1-3 szkoły podstawowej) towarzyszyła mi do końca liceum. Dopiero podczas rocznej przerwy między maturą a studiami zdecydowałam się na pedagogikę rodziny i pracę z dziećmi w innych niż szkoła placówkach.
O pracy z dziećmi marzyłam już od... odkąd pamiętam. Nie chodziłam jeszcze do szkoły, a już organizowałam pluszowym zabawkom lekcje. Myśl o nauczaniu (geografii lub klas 1-3 szkoły podstawowej) towarzyszyła mi do końca liceum. Dopiero podczas rocznej przerwy między maturą a studiami zdecydowałam się na pedagogikę rodziny i pracę z dziećmi w innych niż szkoła placówkach.
Jak widzicie, nie tylko ja czułam chęć bycia nauczycielem
będąc sama dzieckiem ;) Na bloga Pauliny zapraszam tutaj : http://mlodypedagog.blogspot.com/ Czytając go dowiecie się, jak to jest
codziennie mierzyć się ze swoimi marzeniami ;)
Drugą blogerką jest Ania z http://www.aniamaluje.com/
Tłumaczenie czegoś młodszym zawsze sprawiało mi radość. Być
może dlatego, że od wczesnego dzieciństwa zawsze miałam starszych kolegów, więc
pewnie był to jakiś wzorzec ;-) Mam 10 lat młodszą siostrę, naturalne więc było
to, że czasami pod moim okiem bawiła się czy uczyła (np. czytać). W pewnym
momencie uświadomiłam sobie, że wymyślanie zabaw, zajęć, i organizowanie czasu
mojej siostrze czy innym dzieciom daje mi wielką przyjemność i sprawia radość.
Czułam się wtedy nabuzowana dobrą energią. Moment przełomowy był wtedy, kiedy
wpadłam w odwiedziny do koleżanki która nie mogła wytłumaczyć młodszemu bratu
zadania z matematyki. Usiadłam więc koło niego i mu wytłumaczyłam. Złapał w
lot. Dopiero kiedy koleżanka mi to uświadomiła, stwierdziłam, że tak,
rzeczywiście, jestem w nauczaniu dobra, lubię to robić, sprawia mi to
przyjemność... I tak się to potoczyło ;-)
Czujecie tą pozytywną energię? Mi osobiście wydaje się, że już samo pisanie
o dzieciach sprawia Ani przyjemność :)
Po dzienną dawkę radości zapraszam od Ani, zapraszam na: http://www.aniamaluje.com/
A Wy? Pracujecie z dziećmi? Kiedy poczuliście, że to Wasze
powołanie? A może nie pracujecie w tym zawodzie, ale kiedyś przemknęło Wam to
przez myśl? ;)
Praca z dziećmi to moje powołanie, zawód marzeń, innego sobie nie wyobrażam. Jak miałam 2 latka z opowiadań dziadków i rodziców wiem, że byłam pewna pracowania w firmie "Lisner", a jak ktoś się zapytał co będę tam robić, padała odpowiedź będę uczyć. Wszystkie młodsze dzieciaczki w rodzinie, w kręgu najbliższych osób wybawiłam. Gdy zaczęłam uczęszczać do zerówki to wszystkie moje lalki, pluszaki miały obowiązkowe zajęcia, musiały siedzieć na dywanie. Od 8 lat pracuje jako niania. Bywała to moja dorywcza praca na wakacje. Jednak teraz drugi rok szkolny zajmuję się na pełnym etacie dzieciaczkami, które sprawiają mi ogromną radość. 5 lat studiów przeleciało mi nie wiem kiedy, były przedmioty, które były nudne, nie przydatne, ale zaliczyć trzeba było. Od niecałego miesiąca jestem wolontariuszką pracującą z dziećmi autystycznymi, bardzo podoba mi się ta praca pomimo, że robię to bezpłatnie. Tydzień temu zaczęłam studia podyplomowe, które mam nadzieję pozwolą mi szybciej znaleźć pracę w żłobku, przedszkolu czy szkolę. Jednak najlepiej czuję się w żłobku i przedszkolu, ale jak będzie oferta pracy w szkolę to pewnie skorzystam.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuje Ci, za możliwość wypowiedzenia się odnośnie powołania. Dziś po pracy siadłam przy komputerze i jak nigdy dotąd szybko napisałam posta - rozwinęłam moją jakże krótką wypowiedź o odkrywaniu powołania. :) Chętnie też przeczytałam o tym, jak to było u Ciebie i u Ani - ciekawie to wyszło, że wszystkie od dawna myślałyśmy o pracy z dziećmi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jednym droga do powołania i odkrycia siebie zajmuje wiele lat, wiele zawodów i przeżyć. Tobie wystarczyło kilka lat życia ;) Ludzie którzy odkryli swoje powołanie emanują mobilizującą energią.
OdpowiedzUsuńPoczułam powołanie do pedagogiki, jak studiowałam kulturoznawstwo (z miłości do poezji, a tam była poetyka na pierwszym roku), zrezygnowałam żeby pójść na studia pedagogiczne. Zazwyczaj odpowiada się bo lubię dzieci, ja nie tyle je lubię (chociaż to pewnie też) ile lubię je uczyć. W kontekście powołania - fascynują mnie badania naukowe z zakresu pedagogiki, fascynuje mnie przede wszystkim stanie się naukowcem z dziedziny pedagogika. Kolejnym ważnym dla mnie elementem zainteresowania pedagogiką, jest Tanatopedagogika - pragnę odkrywać pogranicza życia i śmierci, stwarzać możliwość rozwoju dzieciom przewlekle chorym albo dzieciom umierającym, dzielić doświadczenie z dziećmi u schyłku życia i móc później to opisać. Kolejną z moich pasji jest pisanie - które pragnę realizować w roli badacza - pedagoga lub redaktora czasopisma pedagogicznego.
OdpowiedzUsuń